Sosnowiec-Zagórze, ul. Braci Mieroszewskich 13 maj 2012, godz. 17:00
Górnik Sosnowiec
5 : 1
Przemsza Okradzionów
Bramka: Paweł Słabisz (42)
GÓRNIK SOSNOWIEC - PRZEMSZA OKRADZIONÓW 5 : 1 ( 2 : 1 )
Protokół:
Sędziowie: Mirosław Dyrek, Mariusz Kubacki, Mirosław Roczkalski
Kartki: Jakub Górski
Bramki: Mateusz Łukowiec (17), Mateusz Laser (45), Sebastian Bróg (51, 60, 80) - Paweł Słabisz (42)
Man Of The Match: Marcin Szczepowski
Prognoza pogody: pochmurnie, 13 stopni C
Nieobecni:
Krystian Trybulec (kontuzja), Mateusz Wojciechowski (?), Kamil Chmielewski (wyjazd zagraniczny), Marcin Granda (służba wojskowa)
Niepewny występ:
Robert Bartusik (kontuzja), Okan Bahceci (oczekiwanie na certyfikat), Łukasz Pluta (zawieszony tymczasowo przez Zarząd)
Relacja:
Niedziela 13 maja 2012 przejdzie do historii klubu jako jeden z najczarniejszych dni w sezonie 2011/2012. Nasz zespół po ubiegłotygodniowym bardzo dobrym spotkaniu z liderem sosnowieckiej B-Klasy zakończonym zwycięstwem, miał odnieść łatwą wygraną w Sosnowcu-Zagórzu ze słabiutkim w tym sezonie Górnikiem Sosnowiec. Niestety stadion przy ul. Braci Mieroszewskich zupełnie nie leży naszej drużynie, na jesień ponieśliśmy na tym właśnie stadionie jedyną porażkę w pierwszej rundzie rozgrywek. Niestety i tym razem nie było inaczej. Tym razem jednak stało się tak nie za sprawą dobrej gry rywala, a za sprawą całkowicie lekceważącego podejścia zawodników do rywala. Pod nieobecność Trenera Grzegorza Celińskiego, którego zatrzymały sprawy rodzinne, nasi chłopcy zupełnie oddali mecz bez walki.
Wyszliśmy na boisko mając w głowach już dopisane punkty za ten mecz. Całkowita nieodpowiedzialność zaczęła się już na rozgrzewce i niestety trwała do końcowego gwizdka. Choć rywal prezentował się najsłabiej z naszych dotychczasowych przeciwników (słabiej nawet niż zespół z Góry Siewierskiej w 16 kolejce!), zasłużenie wypunktował zespół Przemszy gromiąc trójkolorowych 5-1!!! Zaczęło się od fatalnego błędu grających z prawej strony Jakuba Górskiego i Grzegorza Okrajka, którym przytrafiło się niezrozumienie, co z zimną krwią wykorzystał zawodnik gospodarzy. Mimo optycznej przewagi nadal w naszych szeregach panował chaos, jednak udaje się wyrównać tuż przed końcem pierwszej połowy za sprawą indywidualnej akcji Pawła Słabisza. Gdy już wszyscy myśleli że wszystko wraca do normy, nasi chłopcy bezsensownie rzucają się do przodu pozostawiając w linii obronnej jedynie Roberta Kowalika i Janusza Dyszkowskiego. Rywal bardzo mądrze to wykorzystał wyprowadzając szybką kontrę, błąd popełnia Janusz Dyszkowski próbując "łapać na spalonego" i do przerwy wynik brzmi 2-1 dla Górników!
W przerwie meczu brak osoby odpowiedzialnej za przeprowadzanie zmian pogłębia chaos panujący w szeregach Przemszan. Nie mogło się skończyć inaczej jak kolejnymi ciosami ze strony Górników. W 51 minucie drugi błąd w tym meczu popełnia Janusz Dyszkowski, zbyt lekko wycofał piłkę do bramkarza, a ta stanęła w wysokiej trawie, brak asekuracji pewnie wykorzystał napastnik gospodarzy, 3-1 i jest już praktycznie po meczu. Czwarta bramka pada w 60 minucie po błędzie naszych stoperów, nie pokryty napastnik sprytnym strzałem pokonuje naszego bramkarza stojąc na 10 metrze na wprost bramki. W 70 minucie na boisko wprowadzony zostaje Patryk Kura za Mariusza Stawiarza, niestety już dwie minuty później opuszcza plac gry z kontuzją, a ponieważ była to nasza ostatnia zmiana w tym meczu, zmuszeni jesteśmy grać w osłabieniu.
Mimo iż rywal gra w przewadze, to nadal Przemszanie atakują, jednak zupełnie nic z tych ataków nie wychodzi. W 80 minucie kolejna kontra gospodarzy ustala wynik spotkania. W końcówce meczu tylko za sprawą bardzo dobrze dysponowanego Marcina Szczepowskiego nie padły kolejne bramki dla rywali. Przemsza przegrywa sensacyjnie lecz zasłużenie ze słabiutkim Górnikiem 1-5!!
Dwa dni później, na wtorkowym treningu zawodnicy mieli wziąść odpowiedzialność za swoją głupią i lekceważącą postawę w niedzielnym meczu, przyszli Ci, którym tak naprawdę zależy na tym klubie, niestety z trzydziestoosobowej kadry była to garstka zaledwie 10 osób. Reakcja trenera nie mogła być inna. Pozostaje w klubie do końca rozgrywek i bez względu na końcowy rezultat opuszcza nasze szeregi :(
Troszkę lepiej z frekwencją było na czwartkowym treningu, nie zmienia to jednak faktu, iż na wynikach tego klubu zależy tylko części zawodników, postawa pozostałych wciąż pozostawia wiele do życzenia, należy więc się zastanowić czy cel postawiony przed zespołem przed rozpoczęciem sezonu ma w tym momencie jakikolwiek sens?
Na to pytanie niech odpowie sobie każdy z osobna...